Przejdź do treści
Strona główna » Wasze historie: Moja droga do maratonu – Michał

Wasze historie: Moja droga do maratonu – Michał

Maraton to już konkretny dystans, to walka ze swoimi słabościami, bez wcześniejszego przygotowania jest bardzo trudny do pokonania. Czego mnie to nauczyło? Poznałem swój organizm, pokonując słabości, nauczyłem się pokory, wiary w trenera, nie odpuszczać treningów, bo jeśli będzie taki dzień, a będzie, poinformować o tym trenera i trening przenieś na inny dzień. Nie ma wymówek ciężka praca to cel. Nauczyłem się techniki by przy niższym tempie generować odpowiednie waty. Podczas startu trzymać się założeń trenera, zacząć spokojnie by później przycisnąć, absolutnie nie szarpać nawet jak się ma potencjał, bo potencjał to chwila.

Dlaczego postanowiłem zrobić maraton? Chodziłem na siłownię i prócz treningów siłowych często ćwiczyłem na wioślarzu, nikt prócz mnie nie korzystał z tego urządzenia. I w głowie narodził się pomysł by w roku, kiedy będę miał swoje 50 urodziny, zrobię coś wyjątkowego i padło na maraton wioślarski na concept2. Od lipca 2021 zacząłem sobie wiosłować zwiększając dystans. Mój pierwszy półmaraton zrobiłem pod koniec października 2021, wtedy to było dla mnie niesamowite osiągnięcie. Idąc za ciosem postanowiłem się sprawdzić, ile wytrzymam cel był 30km. Niestety padłem przed 29km. Z perspektywy czasu wiem, że była to głupota z mojej strony. Brak planu, taktyki na tak długi dystans, odpowiedniego przygotowania żywieniowego, fizycznego i co najbardziej istotne mentalnego. Próbowałem szukać w internecie wskazówek porad jak zrobić maraton wioślarski jednak nie było tego na tyle dużo bym mógł sam sobie z tym poradzić.

Do zrealizowania mojego celu potrzebowałem trenera, mentora, który przygotuje mnie pod względem, technicznym, wydolnościowym, wytrzymałościowym i co będę tu wielokrotnie podkreślał mentalnym. I znalazłem odpowiednią osobę, z którą mógłbym trenować padło na Robert Niesyczyński – ERGOTRENER. Pierwszy trening to konsultacja w Krakowie na treningu personalnym, omówiliśmy zasady techniki, założenia cele.

Wystartowaliśmy z treningami pod koniec listopada, by 1 maja zrobić maraton wioślarski. Jeśli chodzi o współpracę z trenerem to oceniam perfekcyjnie, treningi uszyte na miarę. Na początku trochę podchodziłem sceptycznie odnośnie treningów siłowych, były one zupełnie inne, do których byłem przyzwyczajony. Duże obwodowe treningi, wymagające wytrzymałości i siły, które czasami „nienawidziłem”, ale teraz mogę powiedzieć bardzo dużo mi to dało. Oczywiście treningi wioślarskie też do lekkich nie należały. Na początku to taki spacerek, czasami myślałem, czy te treningi nie są za lekkie, bo robiłem je na „luzie”, ale później to już była orka i ciężka praca na „wiosłach”. Trzy tygodnie przed startem napisałem trenerowi, że chyba nie dam rady, bo jestem mega wykończony. On odpisał mi krótko „organizm sięgnął dna po to by podnieś się silnym” i to był dla mnie przełom. Jak już wcześniej wspominałem podejście mentalne jest moim zdaniem najważniejsze. Możesz być super przygotowany technicznie, ale jeśli nie współgra to z Twoją głową nie zrealizujesz celu. Tego się nauczyłem na ciężkich treningach, by pokonać demona w głowie, który za każdym razem podpowiadał rzuć to po co Tobie takie męczarnie, wtedy wprowadzałem „złość sportową” i to była dobra droga do mentalnej perfekcji.

By zrobić maraton musisz zamknąć się w bańce, tylko ty, wiosła i cel. Ja trenowałem i robiłem maraton w siłowni, a więc nie byłem sam. Nauczyłem się odizolowania od otoczenia, czasami na początku podczas treningów, przeszkadzało mi jak ktoś przechodził koło mnie, czy obok ćwiczył. Im dłużej trenowałem wyłączałem to i zamykałem się w magicznej bańce, co później zaowocowało podczas startu – nazwałem to „wioślarska yoga”.

Napiszę teraz na co zwracać uwagę podczas treningów na siłowni, a także samego maratonu opierając się o ergometr concept2. Jeśli na siłowni jest kilka maszyn przetestuj sobie je, bo wiadomo nie tylko Ty ich używasz, a Ci co używają zazwyczaj nie mają pojęcia jak ćwiczyć i zwyczajnie je „niszczą”. Trzeba zwrócić uwagę na łańcuch w jakim jest stanie, siodełko, rolki prowadzące wózek. Jeśli już wybraliśmy maszynę traktujmy ją jak swoją „najdroższą własność” dbając o jej stan techniczny. Co ja robiłem by cieszyć się dobrym wiosłowaniem? Raz w tygodniu smarowałem dokładnie łańcuch, prawie za każdym razem, przed treningiem czyściłem szynę i przede wszystkim rolki prowadzące wózek, bo tam zbiera się bród, który jest dość uciążliwy podczas dłuższej jazdy, a także wpływa na same rolki. Druga sprawa i dość istotna przed rozpoczęciem treningu, to za każdym razem sprawdzić należy ustawienia drag factor, każdy ma swój ulubiony opór „bębna” by być pewny zawsze trzeba go sprawdzić. Podczas samego treningu zawsze ustawiałem „wioślarza” w tym samym miejscu, to pozwalało mi osiągnąć komfort otoczenia. Zawsze miałem pulsometr jest to bardzo ważny element w treningu. Prócz techniki, mentalnego podejścia, bardzo, ale to bardzo ważne jest dostarczanie organizmowi jedzenia i płynów. Wiadomo dystanse do 10 km – 12km (około godzina) nie jest to konieczne. Jednak to jest czas by nauczyć się jedzenia, picia, testowania co najlepiej nam służy, bo podczas maratonu będzie już za późno. Nie jest to łatwe, ale niewykonalne, by przyjmować produkty, ale nie zatrzymywać się podczas wiosłowania. I tu moja rada nigdy nie zatrzymuj się, tym bardziej nie wstawaj, koło cały czas musi pracować inaczej dużo energii się straci by znów go ruszyć, lub spotkasz się ze „ścianą”. Ja jadłem żele energetyczne, banany a piłem izotoniki. Ostatnia porada odnośnie trenowania i samego maratonu to dobór muzyki, ja nie wyobrażam sobie jechać bez słuchawek. Dlatego wcześniej przygotowałem playlistę tak by muzyka była dobrana do tempa na danym odcinku, kilkakrotnie ją modyfikowałem i to się udało. Najlepiej mieć słuchawki bezprzewodowe i co ważne takie, które wytrzymają kilka godzin pracy. Podczas maratonu właśnie się na tym przejechałem. Słuchawki miały wytrzymać 4-5 godzin, więc byłem spokojny. Jednak godzinę przed samym maratonem zacząłem słuchać muzyki by się wyciszyć i skoncentrować. Padły mi na 3 godzinie maratonu to wybiło mnie trochę z jazdy co widać na watach. Jednak byłem przygotowany i liczyłem się z taką sytuacją, bo to tylko urządzenie i wiosłowałem na „sucho” do mety. Muszę podkreślić dość istotną kwestię, moje wymiary w dniu startu 179cm/ 107kg/ 108cm w pasie. A więc nie należę do szczupłych a mimo to dałem radę.

Powoli kończąc skupię się na ubraniu, dodatkach i butach. Zasada startuj w tym w czym trenujesz to dość istotne, podczas biegu nie wprowadzaj nowości nawet dodatków. Wiadomo siedzenie na twardym wózku kilka godzin to ból 4 liter i to jeden z wrogów, ale dzięki treningom wypracowałem by to nie było odczuwalne. Niektórzy stosują ręczniki podkładki, ja z tego zrezygnowałem i dotrwałem bez bólu. Może to zabrzmi śmiesznie (tyczy się Panów), ale ważne jest przed startem dobrze ułożenie jajek, by później nie było problemów. Jeśli chodzi o buty to testowałem ich wiele, muszą oddychać, a także pozwalać się dobrze odbić tak by nie czuć dyskomfortu. Spodenki tzw. 2 w jednym to idealne rozwiązanie. Miałem też rękawiczki, a także zastosowałem plaster elastyczny w miejscach newralgicznych na placach. Frotki „do tenisa” to jest to co każdemu polecam na obu rękach, nie tylko pomagają w wycieraniu potu, ale hamują pot, który płynie po rękach do dłoni. Jeśli chodzi o opaskę na głowę podczas maratonu zrzuciłem ją, bo nie do końca mi pasowała. I tak dobrnąłem do mety.

Maraton to królewski dystans i jestem szczęśliwy, że go pokonałem. Przez chwilę poczułem pustkę, cel osiągnięty, jednak na tym nie przestaje. W 2023 roku mam zamiar wiosłować ultra dystans 100 km to główny cel, jednak to daleka ciężka droga. Przede mną 3 miesiące ciężkiej pracy na redukcję tłuszczu, następnie przygotowanie do grudniowego maratonu mieszanego row/ski, a za rok 100 000 metrów 8,5- 9,5 godziny wiosłując.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *